poniedziałek, 22 lipca 2013

Who are you.

Byłam w drodze na spotkanie z moją najlepszą przyjaciółką, Sarą, w Tim Hortons. Ubrałam moje szare botki na obcasie, legginsy i moją bluzkę bez rękawów. Moje brązowe, falowane włosy postanowiłam zostawić rozpuszczone, dosięgały mi one do brzucha. Rzęsy delikatnie musnęłam tuszem a usta musnęłam gorącą, różową szminką. Słysząc jak mój iPhone wydał z siebie dźwięk spojrzałam na jego wyświetlacz, widząc wiadomość od Sary otworzyłam ją.

Od: Sara.
Hej, hej, Tay, Tay.

Do: Sara.
Haha, nie pisz tak. Jestem gotowa do wyjścia, spotkamy się niedługo.

Od: Sara.
W porządku.

Chowając iPhona do torebki złapałam klucze i wrzuciłam je do torebki schodząc powoli na dół.  Moi rodzice byli w pracy, jak zwykle. Pewnie nigdy nie zauważają jak wychodzę z domu. Więc w zasadzie nie istnieją w moim życiu....No może tak trochę.
Wyszłam z domu a chłodne, kanadyjskie powietrze otuliło moją twarz. Weszłam do mojego czarnego Range Rovera, usiadłam na zimnym, skórzanym fotelu, włączyłam grzejnik i włączyłam swoją ulubioną płytę CD, zaraz po tym odjechałam spod domu.
Obie dotarłyśmy na miejsce w tym samym czasie. Sara i ja zamówiłyśmy sobie jedzenie szczęśliwe z tego, że wreszcie skończyłyśmy przygotowywać się po tygodniach do szkoły.

"Cieszę się, że to się wreszcie skończyło. Teraz naprawdę mogę żyć swoim życiem, jak każda nastolatka" Westchnęłam.
"Och, proszę Cię! Kiedy Ty ostatnio gdzieś wyszłaś i dobrze się bawiłaś? Ty zawsze siedzisz w domu. Leżysz na łóżku przy laptopie, oglądasz tv albo odrabiasz lekcje. Nigdy nie żyłaś!" Powiedziała Sara.

Dobrze, że nie było źle. Moje życie po prostu kręciło się wokół szkoły i mojego włączonego trybu życia społecznego. Miałam Twitter'a, Tumblr'a, Facebook'a, Intagram'a, etc. I szkoła? Zawsze było dobrze.

"Taki jest mój punkt widzenia. Nigdy nic ekscytującego. Naprawdę chcę żyć swoim życiem.  Zróbmy dziś coś, bawmy się dobrze, okay?"
"Uhhhh, w porządku. Co chcesz zrobić?" Zapytała Sara.

"Chodźmy do klubu." Uśmiechnęłam się.

Wyszłyśmy z Tim Hortons i poszłyśmy do clubu, który był tylko jedną przecznicę stąd. Było dosć wcześnie, dopiero była godzina 21 ale zamierzałyśmy zostać tam na całą noc. Potrzebuję tego. Musiałam zwolnić.

"Uh, Tay..." Mruknęła Sara.

"Yeah?" zapytałam.

"Wpadka. Nie mamy fałszywych dowodów." Odpowiedziała zmartwiona.

"Nie ma problemu, wkradniemy się." Mruknęłam.
Sara patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami unosząc brwi ku górze.

"Kim jesteś i co zrobiłaś z moją najlepszą przyjaciółką?!" Roześmiała się.

"Oh, zamknij się, chodź, idziemy!" Powiedziałam przeciągając ją przez tylne drzwi.
Poszło nam łatwo, gdy byłyśmy w środku Sara od razu pociagnęła mnie do baru.

"Mówiłaś, że chcesz zwolnić, prawda?" Uśmiechnęła się i podała mi drinka.

Chwyciłam go niezdecydowanie i wypiłam szybko, gdy spłynął mi po gardle poczułam jakby ono się paliło ale bardzo spodobało mi się to uczucie.

"Wooh hoo! Chodźmy tańczyć!" odparła Sara.
Czułam jak kilku chłopaków przyglądało mi się przez całą noc. Pierwszy był blondynem z krótkimi włosami. Potem był wysoki, muskularny, łysy facet. Na końcu był facet ubrany w snapback, jeansy i koszulka z kotem na szczycie góry?
Kto do cholery pozwolił mu stać naprzeciw i patrzyć na mnie?!  Tak długo żyję i nigdy czegoś takiego nie widziałam. To znaczy, koszulka z kotem na szczycie góry? Serio?

Po około pięciu godzinach tańca, byłam wyczerpana i tak samo Sara, więc oboje postanowiłyśmy nazwać to nocą, czyli najwyższym czasem wyjścia z klubu. Ruszyłam w dół ulicy tam gdzie był zaparkowany mój samochód gdy nagle jakaś ręka chwyciła mnie mocno za ramię przez co nieprzyjemny ból przeszedł przez moje ciało, człowiek zaciągnął mnie do alei. Zaczęłam się szarpać aby uwolnić się z uścisku ale był on zbyt silny. Gdy osoba popchnęła mnie na ścianę próbowałam odwrócić głowę aby zobaczyć jego twarz lecz wiele nie zobaczyłam ponieważ miał on kaptur na twarzy. Westchnienie uciekło z moich ust gdy poznałam osobę, która właśnie mnie porwała. Było to ten łysy facet, który przyglądał mi się w klubie.

"Czego chcesz?" Zadyszałam ciężko gdy facet zacisnął rękę wokół mojej szyi.

"Ciebie" uśmiechnął się podstępnie a jego druga ręka powędrowała na szczyt moich legginsów.
 "Nie, stop. Proszę, ktokolwiek, pomocy!" Zaczęłam krzyczeć.
"Zamknij się, suko" puścił moją szyję tylko po to by po chwili uderzyć mnie w twarz. Następnie wyjął z mojego portfela wszystkie pieniądze, ale klucze i mojego iPhone'a nadal miałam  w torebce.

"Ktokolwiek, pomocy!" z moich ust ponownie wydobył się krzyk. To nie miało sensu, ten facet po prostu mnie okradł ale on chcę mnie zgwałci i prawdopodobnie zabije w tej alejce.

"Odejdź od Niej, Trevor" Nagle odezwał się ochrypły głos sprzed kilku metrów.
Spojrzałam oczywiście w stronę faceta stojącego tam, ale nie mogłam dostrzec jego twarzy lub części ciała w zakresie tylu metrów.

"Że co? Kim Ty kurwa jesteś?" "Trevor" odparł.
"Jestem Twoim koszmarem"-facet zaczął się śmiać sam do siebie, a następnie powiedział:"Oh boy, to było kiepskie. W każdym razie, masz pieniądze, po prostu zostaw dziewczynę w spokoju albo Cię zastrzelę"
 "Słodko, chciałbym widzieć jak mnie zabijasz" odparł Trevor. Ale zanim miał czas zareagować, nieznajomy podszedł i chwycił go za szyję.
"Mogę Cię teraz zabić, albo po prostu zostaw tą niewinną dziewczynę. Możesz wybrać" nieznajomy wychrypiał do jego ucha. Trevor spojrzał na mnie tajemniczo a później na faceta, a następnie uciekł.

"Dziękuję Ci bardzo. Uratowałeś mi życie, gdyby nie Ty nie wiem co bym zrobiła-" Mówiłam ale on mi przerwał.

"Zamknij się. Idziesz ze mną." Splunął.

"Co do cholery masz na myśli mówiąc, idę z Tobą?" Wpadłam w panikę, kiedy zrobił krok bliżej mnie czyniąc tak,że nasze ciała prawie przywierały do siebie.

"Haha, myslałaś, że to było złe? Nie widziałaś jeszcze nic, kochanie" Szepnął do mojego ucha a zaraz po tym pociągnął mnie do swojego samochodu.



______________________-
Mam nadzieję, że nie wyszedł mi tak źle :')

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz